niedziela, 29 sierpnia 2010

6. Czym się przemieszczać?





Myśmy przetestowali prawie każdy dostępny w Gruzji środek komunikacji publicznej :


Metro - Tbilisi posiada dwie linie metra, zbudowano je w 1965r. i być może okres zimnej wojny i poczucia zagrożenia atakiem nuklearnym przesądził o znacznej głębokości metra (więcej na: http://en.wikipedia.org/wiki/Tbilisi_Metro). Robi to wrażenie, gdy stajesz na schodach ruchomych, które poruszają się dość szybko i jakby pod pewnym kątem (masz wrażenie, że nie stoisz w pionie) i odbywasz zaskakująco długą podróż na peron - prawie jak wesołe miasteczko.

Ze względu na ukształtowanie terenu metro w kilku miejscach wychodzi na powierzchnię i takie stacje też możecie napotkać.

Zapach siarki na niektórych stacjach jest spowodowany obecnością wód termalnych bogatych w ten pierwiastek, metro jest czyste (nie jak szpital, lecz jak metro, ale czyste).

Koszt podróży metrem to 40 tetri - plastikowy pomarańczowy żeton kupuje się w kasie przy wejściu (mój przewodnik straszył kolejkami i tłumem, ale niczego takiego nie doświadczyłam, może ze względu na wakacje) i wrzuca do bramki. Prawie na każdej stacji znajduje się osoba obsługująca bramkę i schody.

Napisy w metrze zazwyczaj tylko po gruzińsku, ale na peronach można spotkać policjantów, którzy uprzejmie wskażą pożądany kierunek jazdy, inne osoby również pomagają bardzo chętnie. W wagonach komunikaty przez głośnik również tylko po gruzińsku, dlatego dobrze jest sobie policzyć stacje, ja po trzech dniach w Tbilisi zupełnie spokojnie wychwytywałam nazwy stacji. Metrem dojedziecie do centrum, a także do stacji, przy których znajdują się marszrutki (Didube) i taksówki do Lagodechi (Isani).





Marszrutki - odpowiednik naszego PKS, można dojechać wszędzie (podobno istnieje możliwość złapania marszrutki do Władywostoku, ale nie próbowałam). Myśmy zawsze odjeżdżali z Didube, ale podobno jeżdżą też z innych stacji - należy pytać.  Ze względu na popularność niektórych kierunków, jeżeli wybieracie się w dłuższą trasę, warto upewnić się,  ile marszrutek odjeżdża danego dnia i zjawić się nieco wcześniej. Komfort podróży niestety busowy, ale nie zauważyłam, żeby kierowcy wykonywali szczególnie niebezpieczne manewry, czy jechali z zabójczą prędkością, po prostu w środku jest ciasno, trzęsie i buja. Szczególnie źle znoszą to dzieci, zdarzało się nam ratować małych współpasażerów zabraną ze sobą cocculiną. Trudno jest usnąć w marszrutce, mnie się chyba ani razu nie udało. Na dłuższych trasach busiki robią przystanki, można coś zjeść i skorzystać z toalety. Większe bagaże są mocowane na dachu:







Marszrutkami podróżuje dużo Gruzinów, można więc nawiązać ciekawe znajomości, nasza trójka rozmawiająca między sobą po polsku i francusku budziła zainteresowanie i kilka takowych nawiązała (więcej w punkcie: Ludzie). 

Myśmy podróżowali marszrutkami na trasach:



Tbilisi - Mccheta (coś około 1 lari za osobę) - busy jeżdżą co pół godziny. Droga do Mchcety w świetnym stanie, podróż marszrutką krótka, ok. 30 minut. Bilet do zakupiliśmy w kasie w zabawny sposób, bo gdy podeszliśmy pani poinformowała nas, że nie ma już biletów i że może nam sprzedać na następny bus, ale za chwilę. Zrobiliśmy więc krok w tył, po czym po jakiś 40 sekundach pani kiwnęła na nas i sprzedała nam bilety. Przez cały ten czas jadła słonecznik (ziarno w kubeczkach do zakupienia w Gruzji na każdym rogu, a nawet gęściej). Wracając wręczyliśmy pieniądze kierowcy przy wysiadaniu. Napisy na marszrutkach również zwykle w gruzińskim alfabecie. Żeby sobie poradzić należy pytać i obserwować, co robią tubylcy. Chętnie pomagają taksówkarze, jako grupa najbardziej zorientowana w kwestii połączeń - dopytają, poinformują, wskażą właściwy bus, nawet jeśli

chwile wcześniej proponowali nam kilkakrotnie droższy kurs w tym samym kierunku i im odmówiliśmy.



Tbilisi - Achalcyche - koszt o ile dobrze pamiętam 10 lari za osobę, nasze bagaże jako jedyne większe zostały umieszczone w bagażniku z tyłu, więc na tłocznym dworcu mieliśmy je na oku dopóki kierowca nie zamknął tylnych drzwi.



Achalcyche - Batumi - koszt 20 lari za osobę. Nasza najdłuższa podróż ponieważ krótsza droga przez górskie tereny Adżarii była zamknięta z powodu remontu, więc ominęły nas wspaniałe widoki. Przez Kutaisi i potem wybrzeżem busik jechał jakieś 7 godzin - faktycznie, wyczerpujące.






Taksówki - warto w miarę możliwości zorientować się w cenach taksówki, no i najtaniej dzielić koszt przejazdu na 3-4 osoby. Cenę należy uzgodnić PRZED wsiadaniem do taksówki. Jeżeli taksówkarz budzi wasze zaufanie, warto wziąć od niego numer telefonu lub dać mu swój i przy najbliższej okazji ponownie skorzystać z jego usług. Odwdzięczy się zdobywaniem informacji, rezerwowaniem miejsc w marszrutce, nadkładaniem drogi do miejsc, które chcielibyście zwiedzić, podrzucaniem do tańszych sklepów, miejsc z czynną toaletą, zatrzymywaniem się w miejscach widokowych w celu zrobienia zdjęć. Taksówkarz, z którym jeździcie przez pół dnia jest znacznie lepszy niż książkowy przewodnik. Myśmy taksówkami poruszali się w Tbilisi (z i na lotnisko, bo jest położone 18 km od centrum miasta, jeden kurs kosztował nas 20 lari), z Tbilisi do Lagodechi (40 lari w tę, z powrotem 60 lari z opcją zwiedzenia Dawid Garedża), w Achalcyche ze zwiedzaniem Wardzii i Sapary (jakieś 50 lari za kurs), w Batumi z dworca do kwatery (ok. 10 lari za kurs).



Kierowcy marszrutek i taksówek raczą pasażerów lokalnymi stacjami radiowymi tudzież składankami na kasetach. Należy wobec tego schować w kieszeń swój gust muzyczny i uwielbienie dla jakości dźwięku - i tak po kilku dniach bezwiednie będziecie podśpiewywać najnowszy taneczny hit nieśmiertelnej Ałły Pugaczowej. Prośba o wyłączenie muzyki w taksówce zapewne zostałaby spełniona, ale trzeba się liczyć z urażeniem taksówkarza, a to jednak on prowadzi.




Kilka subiektywnych uwag i obserwacji nt gruzińskich kierowców:


- wszystkie manewry sygnalizuje sie klaksonem - będę skręcał, będę wyprzedzał, będę zawracał, będę jechał na krowę, klaksonem ostrzega się też włączających się do ruchu, jako że nie używają migaczy i w ogóle sprawiają wrażenie jakby nic nie widzieli;


- wyprzedzanie zazwyczaj polega na podjechaniu do tylnego zderzaka auta przed nami, zwyczajowym klaksonie i wykonaniu manewru;


- światła są używane sporadycznie, również wieczorem i w nocy, z tego względu oraz ze względu na słabo oświetlone krowy i pieszych na drogach nie podróżowaliśmy po zmroku;


- drogi są w różnym stanie - gruzińskie taksówki to zwykle kilkunastoletnie niemieckie auta, zazwyczaj z pęknięciami na przedniej szybie od kamieni, jednak wjadą również na drogi, które pozornie wydają się być górskim szlakiem i w czasie naszej podróży były to wbrew pozorom drogi dojazdowe do naszych kwater;


- w taksówkach, jak i wszędzie na Kaukazie można palić, warto również częstować kierowcę, zwłaszcza na dłuższej trasie;


- zdarzyło nam się widzieć palącego pracownika obsługi stacji benzynowej - przy tankowaniu gazu...







- zdarza się, że kierowcy po szczególnie trudnym odcinku drogi zwalniają otwierają drzwi i oceniają stan kół i podwozia - żaden z samochodów, którymi się poruszaliśmy nie doznał uszkodzeń uniemożliwiających kontynuowanie jazdy;


- w upale należy się przygotować na dodatkowe postoje w celu uzupełnienia wody zarówno przez kierowcę jak i autko;


- zdarzyło się nam również wysiąść z taksówki i trochę ją popchnąć, gdy nie chciała ruszyć, ale następnie podróżowaliśmy nią kilka godzin bez żadnych awarii w dobrej komitywie z szoferem;


- taksówkarze czasem gaszą silnik z górki i po nabraniu rozpędu;


- ogólnie jednak sprawiają bardzo pozytywne wrażenie - jeżdżą pewnie, zazwyczaj od kilkunastu a nawet 20 lat, nie przeklinają, nie wykonują nerwowych manewrów, zwalniają mocno na trudniejszych odcinkach, cierpliwie wymijają pieszych i zwierzęta;



Kilka widoków z gruzińskich dróg:















Pociąg - chcieliśmy złapać nocny pociąg z Batumi do Tbilisi, jednak na dzień przed wyjazdem nie było w nim już aż 3 miejsc. Kupiliśmy więc za 40 lari za osobę bilety na pociąg popołudniowy (ok. 6 godzin jazdy). Dworzec znajduje się spory kawałek od centrum (koszt taxi jakieś 10 lari za kurs), ale w centrum można w filii gruzińskich kolei zakupić bilety - pani w komputerze sprawdza, czy są wolne miejsca i sprzedaje bilety. Bardzo komfortowy środek transportu, klimatyzowany z wygodnymi fotelami, darmową wodą od obsługi i filmami puszczanymi w trakcie jazdy. Po marszrutkach miła odmiana. Opowiadano mi, że podobna do naszej podróż pociągiem z Batumi do Tbilisi przed rewolucją róż kosztowałaby kilka dodatkowych kontroli i łapówek, my po prostu kupiliśmy bilet w kasie. Budynek dworca w Batumi również bardzo nowoczesny, pewnym mankamentem jest brak toalety,  za to w pociągu bardzo czysta. Przy peronach soczysta trawa, co oczywiście w Gruzji generuje krowę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz