niedziela, 29 sierpnia 2010

5. Gdzie spać?



W naszym przypadku wybieraliśmy bazowe miejsca do spania i stamtąd objeżdżaliśmy okolice. 
Tbilisi - spaliśmy trzy noce w Hostelu Tbilisi (http://tbilisihostel.com), niedaleko stacji metra Avlabari. Koszt - ok. 20 lari na osobę. Warunki: hostelowe  - dużo ludzi z całego świata, dużo rozmów w różnych językach, dużo cennych informacji,  swobodny dostęp do netu (komputer w korytarzu lub laptop sąsiada), dużo piwa, spanie na podłodze, kolejki do łazienki. Bardzo przyjemni właściciele - chłopaki mówią, że zamykają w październiku, bo wybierają się w podróż, ale może przekażą komuś biznes. Nie ma problemu z zostawieniem bagażu, korzystaniem z lodówki, kuchni, pralki (ta za drobną opłatą), czy zjawieniem się jak my, o 6 rano i spaniem do południa zanim nas zakwaterują.

Lagodechi - spaliśmy cztery noce w Domu Polskim, ul.Tsereteli 20. Warunki: po hostelu wręcz rajskie, duży pokój z własną łazienką, czyściutko, śniadania w cenie noclegu (30 lari za osobę), pyszna jajecznica, gościnni gospodarze (Tamada udziela się często na forum kaukaz.pl), możliwość wycieczek po regionie, z gruzińskim przewodnikiem. Dodatkowo wykupiliśmy pyszne obiady u gruzińskiej rodziny, strasznie się z nimi fajnie i obficie biesiadowało (15 lari/os.).

Achalcyche – spaliśmy dwie noce u gruzińskiej rodziny o polskich korzeniach (skromni, ciepli ludzie, nr telefonu i adres został w notatniku mojej współtowarzyszki podróży). Warunki: przedomowe, dwa pokoiki, wygodne łóżka, łazienka z ciepłą wodą podgrzewaną drewnem i widokiem na obórkę z krową, a w drugim pokoju... internet. Koszt: 20 lari za osobę obejmował sute śniadania i nie
mniej sute kolacje, podawane w jadalni, dostaliśmy porcelanowe filiżanki i srebrne łyżeczki do herbaty. Na ostatnie śniadanie przed wyjazdem poprosiliśmy o zmniejszony wymiar zastawienia stołu, pomni kilkugodzinnej podróży marszrutką do Batumi, jaka nas czekała zaraz potem.

Batumi - tu za 20 lari jest znacznie trudniej, kwaterę znalazł nam taksówkarz. Spaliśmy dwie noce w niezbyt przyjemnym pokoju z widokiem na... złomowisko. Podeszliśmy do tego z odpowiednim dystansem i poznaliśmy mnóstwo Gruzinów z Gori, co zrekompensowało nam nieodwiedzenie Gori podczas podróży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz